środa, 25 sierpnia 2010

54.

Niemalże każdego już wieczoru , ok. 20:30 nadsłuchuję mojej komórki:) o tej godzinie zadzwonili do Seby a do mnie dotarło, że faktycznie mogą zadzwonić! Wydaje się to dziwne bo przecież przespałam z tym niejedną już noc ( albo nie przespałam!) a jednak nie uwierzę, zanim tak się nie stanie! Wiedeń prześladuje mnie w myślach ale kiedy dzwoni telefon mamy a ja akurat nie jestem w pobliżu i nie mogę skontrolować sytuacji szybciej, skóra mi cierpnie na samą myśl, że to może Wiedeń?! Nie to nie Wiedeń tym razem. Znając życie zadzwoni właśnie wtedy, kiedy najmniej się będę spodziewała:)Wszystko jest dograne na dzisiaj. Karetka, która dowiezie mnie na lotnisko albo do AKH, spakowana walizka i siły psychiczne myślę, że też:)Wszelkie formalności dopełnione i mój stan zdrowia przyzwoity.To życie stało się czekaniem tak bardzo, że momentami już nie pamiętam tego co było wcześniej, nie pamiętam jaka byłam kiedyś a przecież kiedyś żyłam normalniej, wychodziłam z domu i miałam niekończącą się energię. Normalnie jakby jakaś amnezja. Dzisiaj wszystkie myśli sprowadzają się do jednego- przeszczep płuc i jak to będzie po... bo będzie przecież i to się najbardziej liczy!!!:)

1 komentarz: